- Dość tego cholernego czekania!!!- wrzasnął Janek, który z nerwów nie mógł się uspokić, chodził z kąta w kąt.
- Janek uspokój się przecież jej nie zostawimy, nie zostawimy słyszysz!- odpowiedział mu Władek, który tak jak on nie mógł bezczynnie siedzieć. Tylko Bronek siedział jakby nic go to nie obchodziło, a przynajmniej nie robiło na nim tak wielkiego wrażenia jak na innych. Michał jak zwykle w takich sytuacjach wybrał najlepszy sposób na odstresowanie czyli papierosa. Zapadła cisza, wszyscy w napięciu czekali na dowódcę z nadzieją. Po kilkunastu minutach zjawił się Krawiec, na jego widok Bronek i Michał powstali, a Janek i Władek także stanęli na baczność.
- Mamy zgodę.- odpowiedział krótko dowódca widząc napięcie między nimi.
- Nareszcie. Kiedy?- odetchnał z ulgą Janek.
- Najprawdopodobniej jutro.- chłopaki spojrzeli po sobie tylko Janek uniósł się:
- Jak to jutro?! Jak jutro?! Ja nie mogę dłużej czekać!
Władek złapał go za ramię dając mu tym samym znak, że ma się uspokoić, ale był to także wyraz wsparcia.
-Nie mamy innej możliwości. Musimy się uzbroić w cierpliwość. To nie zależy przecież ode mnie... Czekajcie na wiadomość. - powiedział Krawiec jakby wygłaszał mowę pożegnalną i wyszedł. Pozostali trwali w milczeniu do chwili aż Janek ze złości brutalnie kopnął nogą o drzwi.
- Dajcie spokój, możemy ją odbić bez niego.
- Michał...- pośpiesznie upomniał go starszy brat. Czuł się za nich odpowiedzialny i nie mógł sobie darować, że dopuścił się samowolki w "Edenie". Do tej pory borykał się z wyrzutami sumienia kiedy to wszyscy zajmowali się bieżącymi sprawami i nikt o tym już nie pamiętał.Dokuczała mu również myśl, że to z jego winy Lena została aresztowana. Tak samo zależało mu na jej uwolnieniu, nawet czasami uważał, że bardziej od Janka.Zastanawiał go fakt czy Lena już urodziła, nie było przecież żadnych informacji, a termin porodu się zbliżał.